Wiecie co daje najwięcej satysfakcji w relacjach międzyludzkich? I nie! Nie chodzi o odwzajemnioną miłość! A o pewnego rodzaju „zemstę”, o moment kiedy nasze marzenia się spełniają, kiedy nasze założenia się urzeczywistniają, a nasze rozważania nabierają realnego kształtu.
Ile razy siedzieliście i myśleliście co by było gdyby… oh, jak fajnie jakby zadzwonił, a ja nie odbiorę… jak fajnie byłoby gdyby napisał i poczuł to co ja kiedy nie odpiszę… jak przyjemnie mogłabym poczuć się wtedy, kiedy to on będzie się denerwował, a ja podejdę do tego co mówi z dystansem i na chłodno… obstawiam, że wiele razy każda kobieta w taki sposób marzyła, snuła plany, a potem było jak zawsze. Podchodziła mega emocjonalnie i płakała przy każdej próbie kontaktu. Nie potrafiła się mścić! Nie potrafiła odpuścić i czekała z niecierpliwością na sytuację, kiedy to ona będzie górą, kiedy to ona będzie obojętna… a nie była. I powiem Wam, że nigdy do końca nie jesteśmy obojętni… nawet wtedy kiedy się „zemścimy”.
Z tą „zemstą” jest tak, że to raczej satysfakcja jak zemsta. Odczuwamy przyjemność, że kogoś spotkało coś podobnego, co spotkało nas… czerpiemy tę przyjemność jeśli ktoś poczuł się tak jak my, ale tylko jeśli to dotyczy osoby która sama nas w taki sposób potraktowała. Nie odczuwalibyśmy jej gdybyśmy byli zupełnie obojętni, bo zwyczajnie byśmy tego nawet nie zauważyli.
Jak więc to zrobić by mieć „w nosie”, a zarazem nie na tyle by czerpać satysfakcję? Ciężko! Ale da się! A wtedy taka „zemsta” smakuje najlepiej. Kiedy widzisz zdenerwowanie osoby, na której Ci do niedawna tak bardzo zależało… kiedy z obojętnością i zarazem szyderczym uśmiechem podchodzisz do tego co ktoś mówi, a ta osoba jeszcze się tym denerwuje i złości. A Ty masz to gdzieś, ale nie na tyle by Cię to nie ucieszyło, by Cię to ominęło. Błogi taki stan i oby u każdej z nas wystąpił choć raz w życiu. Życzę Wam tego z całego serca, bo nic tak nie cieszy jak Nasz mały, cichy sukces, o którym wiemy tylko my!
Comments