Przychodzi taki dzień, taki moment, taki wieczór… kiedy mamy wszystkiego dość. Kiedy chcemy by pewne sprawy zniknęły z naszego życia, by pewne kontakty się urwały, by sprawy zawodowe same się rozwiązały, a uczucia jakie żywimy w naszych sercach zwyczajnie umarły. Umarły… popadły w nicość, zniknęły na zawsze, nie zostawiając śladu w naszym życiu, nie zostawiając wspomnień, uczuć jakie wywołują teraz i jakie wywoływałyby jako echo przeszłości. Pragniemy jak nigdy dotąd, by jak cień jaki kładzie się na dniu wieczorem, tak i by na nasze problemy położył się cień, a deszcz spadający z niebios zmył wszystkie smutki i oczyścił nasze serce, tak samo jak czyni to z brudem na chodnikach. Jest taka chwila kiedy już krzyk nie pomaga, złość przeradza się w bezradność, płacz nie przynosi ulgi, smutek wszechogarnia i wypełnia każdą naszą myśl, a życie miast nabierać koloru… blednie. Szarość dnia codziennego, gdzie nawet szarość traci swój odcień, gdzie staje się nijaka, byle jaka… bezsensowna. Szukasz panicznie celu, marzenia, pragnienia, które mogłoby wznieść Cię do góry, na wyżyny możliwości. Chwytasz się rzeczy starych, sprawdzonych, ale i poszukujesz nowych, tych nieznanych, nieodkrytych i potencjalnie ciekawych. Wszystko staje się kuszące na chwilę, na jedną małą sekundę w całym czasie naszego życia i… przemija. Staje się tak samo irytujące jak pozostałe, staje się nijakie i bezsensowne. Staje się niczym. Pustka jaką odczuwasz powiększa się z każdą minutą, staje się bezdenna i nienasycona. Nihilizm. Egzystencjalny brak celu, brak perspektyw i możliwości. Nieistnienie… pomimo istnienia. Życie… pomimo wewnętrznej śmierci. Etap beznadziejny, wręcz niewyobrażalny dla kogoś kto tego nie przeszedł. Nie da się bowiem wyrazić takiego uczucia, nie idzie go przekazać. Kto nie przeszedł śmierci za życia, kto nie odczuł pustki, kto nie poczuł czym jest nihilizm, będzie drwić, szydzić i wyśmiewać. Będzie ignorantem.
Odrodzić się jak feniks z popiołów… jakże inne ma to znaczenie w sytuacji „nieistnienia”. Jak wstać i pójść dalej nie widząc przyszłości, nie widząc celu, a nieraz nie chcąc go widzieć… jak odszukać w sobie motywację, jak znaleźć punkt zaczepienia? Wierzyć… wierzyć, że jeszcze wzejdzie słońce. Wierzyć, że nastanie czas „istnienia”, że ten etap też przeminie. Jedynie wiara w lepsze jutro może uchronić… uchronić przed nieistnieniem, nihilizmem, egzystencjalną śmiercią. Myśl o tym, że wieczór ten przeminie, że chwila jest tylko chwilą i że każdy mając słabości... nie może, a musi, się podnieść i spojrzeć jak promienie słońca otulają naszą twarz i ogrzewają nasze ciało. Nie istnieje bowiem tylko noc, a my nie istniejemy tylko „od tak”. Mamy zadanie. I choć go nie znamy, nie traćmy wiary i nadziei, że jutro może... życie zabić śmierć, a cel zabije nihilizm.
Comments